Польский язык с Генриком Сенкевичем 86 страница

— Wodzu! daruj ją mnie (вождь! подари ее мне) — ozwał się nagle Adurowicz (отозвался внезапно Адурович).

— Azja! Azja! jam ciebie zawsze (Азья! Азья! я тебя всегда)... — krzyknęła Ewka rzucając się do jego nóg (крикнула Эвка, падая к его ногам).

Lecz on ją kopnął nogą (но он пнул ее ногой), a Adurowicz chwycił ją za ramiona i począł ciągnąć ku sobie po podłodze (а Адурович схватил ее за руки и начал тянуть к себе по полу). Pan Nowowiejski stał się z czerwonego siny (пан Нововейский стал из красного синим). Łyka skrzypiały na jego rękach (лыко скрипело на его руках), tak je naprężał (так их напряг), a z ust wydobywały się niezrozumiałe słowa (а с губ слетали непонятные = нечленораздельные слова).

Azja podniósł się ze skór i szedł ku niemu (Азья поднялся со шкур и подошел к нему), z początku wolno (сначала медленно), potem coraz prędzej (потом все быстрее), jak dzikie zwierzę pragnące rzucić się na zdobycz (как дикий зверь, жаждущий прыгнуть на добычу). Na koniec przyszedłszy blisko (наконец, подойдя близко), schwytał go zakrzywionymi palcami swej chudej dłoni za wąsy (схватил его кривыми пальцами своей худой ладони за усы), drugą zaś począł go bić bez miłosierdzia po twarzy i głowie (другой же принялся его бить без милосердия по лицу и голове).

Chrapliwy ryk wyrywał się z jego gardzieli (хриплый рык вырвался из его горла), na koniec, gdy szlachcic padł na ziemię (наконец, когда шляхтич упал на землю), Tuhaj-bejowicz klęknął mu na piersi (Тугай-беевич наступил коленом ему на грудь) i nagle jasny blask noża rozświecił mrok izby (и вдруг светлый блеск ножа осветил мрак комнаты).

Szlachcicowi krew napłynęła do głowy.

— Zdrajco! — rzekł-przed sądem odpowiesz za swe uczynki!... Żmijo!.. Mam jeszcze syna...

— I masz córkę — odpowiedział Azja — za którąś mnie puhą na śmierć kazał ćwiczyć, a tę córkę ja teraz ostatniemu ordyńcowi daruję, aby zaś miał w niej sługę i rozkosz!

— Wodzu! daruj ją mnie — ozwał się nagle Adurowicz.

— Azja! Azja! jam ciebie zawsze... — krzyknęła Ewka rzucając się do jego nóg.

Lecz on ją kopnął nogą, a Adurowicz chwycił ją za ramiona i począł ciągnąć ku sobie po podłodze. Pan Nowowiejski stał się z czerwonego siny. Łyka skrzypiały na jego rękach, tak je naprężał, a z ust wydobywały się niezrozumiałe słowa.

Azja podniósł się ze skór i szedł ku niemu, z początku wolno, potem coraz prędzej, jak dzikie zwierzę pragnące rzucić się na zdobycz. Na koniec przyszedłszy blisko, schwytał go zakrzywionymi palcami swej chudej dłoni za wąsy, drugą zaś począł go bić bez miłosierdzia po twarzy i głowie.

Chrapliwy ryk wyrywał się z jego gardzieli, na koniec, gdy szlachcic padł na ziemię, Tuhaj-bejowicz klęknął mu na piersi i nagle jasny blask noża rozświecił mrok izby.

— Miłosierdzia (милосердия)! Ratunku (спасения)! — wyła Ewka (выла Эвка).

Lecz Adurowicz uderzył ją w głowę (но Адурович ударил ее в голову), a potem swą szeroką dłoń położył na jej usta (а потом свою широкую ладонь положил на ее уста); Azja tymczasem zarzynał pana Nowowiejskiego (Азья тем временем /медленно/ убивал: „резал” пана Нововейского).

Widok był tak straszny (зрелище было столь страшным), że nawet dziesiętnikom lipkowskim uczyniło się zimno w piersiach (что даже десятникам липековым сделалось холодно в груди = кровь застыла в жилах), Azja bowiem z wyrachowanym okrucieństwem z wolna wodził nożem po gardle nieszczęsnego szlachcica (Азья потому что с рассчитанной жестокостью медленно водил ножом по горлу несчастного шляхтича), a ów rzęził i chrapał okropnie (а тот хрипел и храпел ужасно). Z otwartych żył krew bluzgała coraz silniej na ręce rezuna (из отверстых жил кровь брызгала все сильнее на руку резчика) i strumieniem ciekła na podłogę (и струей стекала на пол). Wreszcie rzężenie i chrapanie cichło stopniowo (наконец хрипение и храп стихли постепенно), tylko powietrze poczęło świstać w przeciętej gardzieli (только воздух начал свистеть в перерезанном горле), a nogi umierającego (а ноги умирающего), drgając konwulsyjnie (дергаясь судорожно: «конвульсивно»), kopały ziemię (пинали землю).

Azja wstał (Азья поднялся).

Oko jego padło teraz na bladą i słodką twarzyczkę Zosi Boskiej (глаз его упал теперь на бледное и нежное личико Зоси Боской), która zdawała się zmarłą (которая казалась неживой), bo zemdlona (ибо сомлевшая), zwieszała się przez ramię podtrzymującego ją Lipka (свисала через плечо державшего ее липека) — i rzekł (и сказал):

— Tę dziewkę zachowuję sobie (эту девку оставляю себе), póki jej nie daruję lub nie przedam (пока ее не подарю или не продам).

Po czym zwrócił się do Tatarów (после чего обратился к татарам):

— A teraz, jeno pościg wróci, pójdziem na sułtańską ziemię (а теперь, только погоня вернется, поедем на султанские земли).

Pościg wrócił w dwa dni później (погоня вернулась двумя днями позднее), ale z próżnymi rękoma (но с пустыми руками). Więc poszedł Tuhaj-bejowicz na sułtańską ziemię (поэтому ушел Тугай-беевич в султанские земли) z rozpaczą i wściekłością w sercu (с отчаяньем и яростью в сердце), zostawując po sobie szarą i niebieskawą kupę popiołów (оставляя после себя серо-голубую кучу пепла).

— Miłosierdzia! ratunku! — wyła Ewka.

Lecz Adurowicz uderzył ją w głowę, a potem swą szeroką dłoń położył na jej usta; Azja tymczasem zarzynał pana Nowowiejskiego. Widok był tak straszny, że nawet dziesiętnikom lipkowskim uczyniło się zimno w piersiach, Azja bowiem z wyrachowanym okrucieństwem z wolna wodził nożem po gardle nieszczęsnego szlachcica, a ów rzęził i chrapał okropnie. Z otwartych żył krew bluzgała coraz silniej na ręce rezuna i strumieniem ciekła na podłogę. Wreszcie rzężenie i chrapanie cichło stopniowo, tylko powietrze poczęło świstać w przeciętej gardzieli, a nogi umierającego, drgając konwulsyjnie, kopały ziemię.

Azja wstał.

Oko jego padło teraz na bladą i słodką twarzyczkę Zosi Boskiej, która zdawała się zmarłą, bo zemdlona, zwieszała się przez ramię podtrzymującego ją Lipka — i rzekł:

— Tę dziewkę zachowuję sobie, póki jej nie daruję lub nie przedam.

Po czym zwrócił się do Tatarów:

— A teraz, jeno pościg wróci, pójdziem na sułtańską ziemię.

Pościg wrócił w dwa dni później, ale z próżnymi rękoma. Więc poszedł Tuhaj-bejowicz na sułtańską ziemię z rozpaczą i wściekłością w sercu, zostawując po sobie szarą i niebieskawą kupę popiołów.

Rozdział XL (Глава XL)

Dziesięć do dwunastu mil ukraińskich oddzielało owe miasta (от десяти до двенадцати миль украинских отделяло эти города), przez które przejeżdżała Basia z Chreptiowa do Raszkowa (через которые проезжала Бася из Хрептёва до Рашкова), czyli cała owa droga dniestrzańskim szlakiem wynosiła około trzydziestu (вся эта дорога днестровским шляхом едва ли составляла около тридцати). Prawda, że z noclegów wyruszano jeszcze po ciemku (правда, с ночлегов двигались еще затемно) i nie zatrzymywano się aż późną nocą (и не останавливались до поздней ночи) — jednakże cały pochód wraz z popasami (однако весь поход вместе с привалами), mimo trudnych przepraw i przejazdów (несмотря на трудные переправы и переезды), odbył się w trzy dni (длился три дня). Ówcześni ludzie i ówczesne wojska nie czyniły zwykle pochodów tak szybkich (тогдашние люди и тогдашние войска не совершали обычно походов столь быстрых), ale kto chciał lub musiał (но кто хотел или должен был) — mógł je czynić (мог их сделать). Biorąc to na uwagę Basia wyrachowywała sobie (принимая это во внимание, Бася вычислила себе), że odwrotna droga (что обратная дорога), droga do Chreptiowa (дорога до Хрептёва), powinna jej zabrać jeszcze mniej czasu (должна у нее забрать еще меньше времени), zwłaszcza że odbywała ją konno (тем более, что совершала ее верхом) i że droga ta była ucieczką (и что дорога эта была бегством), w której ratunek od szybkości zależał (в котором спасение от скорости зависело).

Pierwszego jednak dnia pomiarkowała zaraz (в первый, однако, день /она/ сообразила сразу же), że się łudzi (что ошибается), bo nie mogąc uciekać dniestrzańskim szlakiem (ибо, не /имея/ возможности бежать днестровским шляхом), jeno kołując stepami (а только кружа степями), musiała nadkładać ogromnie drogi (должна делать огромный крюк). W dodatku mogła zbłądzić (в придачу могла заблудиться) i było prawdopodobnym (и было правдоподобно = весьма вероятно), że zbłądzi (что заблудится); mogła trafić na odtajałe rzeki (могла попасть на подтаявшие реки), na nieprzebyte gąszcze leśne (на непроходимые чащи лесные), na błota zimą nawet nie zamarzające (на болота, зимой даже не замерзающие), na przeszkody od ludzi lub zwierza (на препятствия от людей или зверей), więc chociaż i nocami zamierzyła wciąż pędzić (поэтому, хотя и ночами, намеревалась все /время/ гнать), mimo chęci utwierdzała się w przekonaniu (несмотря на желание, утверждалась в уверенности), że nawet gdyby jej szło pomyślnie (что, даже если бы ей сопутствовала удача), Bóg wie kiedy stanie w Chreptiowie (Бог знает когда очутится в Хрептёве).

Dziesięć do dwunastu mil ukraińskich oddzielało owe miasta, przez które przejeżdżała Basia z Chreptiowa do Raszkowa, czyli cała owa droga dniestrzańskim szlakiem wynosiła około trzydziestu. Prawda, że z noclegów wyruszano jeszcze po ciemku i nie zatrzymywano się aż późną nocą — jednakże cały pochód wraz z popasami, mimo trudnych przepraw i przejazdów, odbył się w trzy dni. Ówcześni ludzie i ówczesne wojska nie czyniły zwykle pochodów tak szybkich, ale kto chciał lub musiał— mógł je czynić. Biorąc to na uwagę Basia wyrachowywała sobie, że odwrotna droga, droga do Chreptiowa, powinna jej zabrać jeszcze mniej czasu, zwłaszcza że odbywała ją konno i że droga ta była ucieczką, w której ratunek od szybkości zależał.

Pierwszego jednak dnia pomiarkowała zaraz, że się łudzi, bo nie mogąc uciekać dniestrzańskim szlakiem, jeno kołując stepami, musiała nadkładać ogromnie drogi. W dodatku mogła zbłądzić i było prawdopodobnym, że zbłądzi; mogła trafić na odtajałe rzeki, na nieprzebyte gąszcze leśne, na błota zimą nawet nie zamarzające, na przeszkody od ludzi lub zwierza, więc chociaż i nocami zamierzyła wciąż pędzić, mimo chęci utwierdzała się w przekonaniu, że nawet gdyby jej szło pomyślnie, Bóg wie kiedy stanie w Chreptiowie.

Udało jej się wyrwać z ramion Azji (удалось ей вырваться из рук Азьи), lecz co dalej będzie (но что дальше будет)? Niewątpliwie wszystko było lepsze od tych ohydnych ramion (бесспорно, все было лучше тех мерзких объятий), jednakże na myśl (однако, при мысли), co ją czeka (что ее ждет), krew ścinała jej się lodem w żyłach (кровь застывала льдом в ее жилах).

Oto przyszło jej zaraz do głowy (вот пришло ей сейчас в голову), że jeśli będzie szczędzić konie (что если будет щадить коня), może zostać dościgniętą (может быть достигнутой = ее могут догнать). Lipkowie znali te stepy na wylot (липеки знали эти степи насквозь), i skryć się w nich przed ich okiem (и скрыться в них от их глаз), przed pogonią (от погони), było prawie niepodobieństwem (было почти неправдоподобно). Oni to przecież po całych dniach ścigali nawet wiosną i latem Tatarów (они ведь по целым дням стягивали = ловили даже весной и летом /диких/ татар), gdy kopyta końskie nie zostawiały śladów w śniegu (когда копыта конские не оставляют следов на снегу), w rozmiękłej ziemi (на размокшей земле); oni czytali w stepie jak w otwartej księdze (они читали в степи, как в открытой книге); oni przezierali te równie jak orły (они выслеживали так, как орлы), umieli w nich wietrzyć jak psy gończe (умели в них вынюхивать, как псы гончие); im życie całe schodziło na pościgach (у них жизнь вся проходила в погонях). Próżno Tatarzy szli nieraz strumieniami (напрасно /дикие/ татары шли не раз ручьями), by nie zostawić śladów (чтобы не оставлять следов) — Kozacy, Lipkowie i Czeremisy (казаки, липеки и черемисы), zarówno jak i polscy stepowi zagończycy (так же, как и польские степные наездники), umieli ich odnaleźć (умели их найти), “sposobami” na ich “sposoby” odpowiedzieć («способами» на их «способы» ответить = перехитрить) i wpaść tak nagle, jakby spod ziemi wyrośli (и напасть так внезапно, как если бы из-под земли выросли). Jakże tu uciekać przed takim ludem (как тут бежать от таких людей)? Chyba zostawić ich tak daleko za sobą (разве что оставить их так далеко за собой), by sama odległość uczyniła pościg niemożliwym (чтобы само расстояние сделало погоню невозможной). Ale w takim razie popadają konie (но в таком случае падут кони).

Udało jej się wyrwać z ramion Azji, lecz co dalej będzie? Niewątpliwie wszystko było lepsze od tych ohydnych ramion, jednakże na myśl, co ją czeka, krew ścinała jej się lodem w żyłach.

Oto przyszło jej zaraz do głowy, że jeśli będzie szczędzić konie, może zostać dościgniętą. Lipkowie znali te stepy na wylot, i skryć się w nich przed ich okiem, przed pogonią, było prawie niepodobieństwem. Oni to przecież po całych dniach ścigali nawet wiosną i latem Tatarów, gdy kopyta końskie nie zostawiały śladów w śniegu, w rozmiękłej ziemi; oni czytali w stepie jak w otwartej księdze; oni przezierali te równie jak orły, umieli w nich wietrzyć jak psy gończe; im życie całe schodziło na pościgach. Próżno Tatarzy szli nieraz strumieniami, by nie zostawić śladów— Kozacy, Lipkowie i Czeremisy, zarówno jak i polscy stepowi zagończycy, umieli ich odnaleźć, “sposobami” na ich “sposoby” odpowiedzieć i wpaść tak nagle, jakby spod ziemi wyrośli. Jakże tu uciekać przed takim ludem? Chyba zostawić ich tak daleko za sobą, by sama odległość uczyniła pościg niemożliwym. Ale w takim razie popadają konie.

“Popadają niechybnie (падут, безусловно), jeśli ciągle będą tak iść jak dotąd (если постоянно буду так идти, как до сих пор)” — myślała z przerażeniem Basia (думала со страхом Бася) spoglądając na mokre, dymiące ich boki (поглядывая на мокрые, дымящиеся их бока) i na pianę, która płatami spadała na ziemię (и на пену, которая хлопьями падала на землю).

Więc chwilami zatrzymywała bieg i poczynała słuchać (поэтому иногда придерживала бег и принималась слушать), ale wówczas w każdym powiewie wiatru (но тогда в каждом дуновенье ветра), w szmerze liści obrastających jary (в шорохе листвы, обрастающей яры), w suchym szeleście (в сухом шелесте), z jakim uderzały o się wyschłe łodygi stepowych badylów (с каким ударялись друг о друга высохшие стебли степных трав), w szumie skrzydeł przelatującego ptaka (в шуме крыльев пролетающей птицы), nawet w ciszy pustynnej dzwoniącej w uszach (даже в тиши пустынной, звенящей в ушах), słyszała odgłosy pogoni (слышала отзвуки погони).

I przerażona, znów wypuszczała konie (и перепуганная, снова отпускала = пришпоривала коней) i biegła szalonym pędem (и мчалась бешеным галопом), póki chrapanie ich nie oznajmiło (пока храпенье их не объявляло), że nie mogą tak biec dalej (что не могли так бежать дальше).

Ciężar samotności i niemocy przygniatał ją coraz silniej (бремя одиночества и бессилия угнетало ее все сильней). Ach (ах)! jakąż czuła się sierotą (какой чувствовала себя сиротой), jakiż żal (какая обида), równie ogromny jak niesłuszny (равно огромная, как и несправедливая), wzbierał w jej sercu do wszystkich ludzi (забиралась ей в сердце /по отношению/ ко всем людям), do najbliższych i najdroższych (самым близким и самым дорогим), że ją tak opuścili (что ее так покинули)!

Potem pomyślała jeszcze (потом подумала еще), że to pewnie Bóg ją karze za jej żądzę przygód (что это, наверное, Бог ее карает за ее жажду приключений), za jej wyrywanie się na wszystkie łowy (за ее вырывания на всякую охоту), na wyprawy wbrew nieraz chęciom męża (в походы наперекор не раз желанию мужа), za płochość i brak statku (за легкомыслие и недостаток устойчивости = несерьезность). Pomyślawszy to rozpłakała się serdecznie (подумав так, расплакалась сердечно) i podniósłszy główkę do góry, jęła powtarzać chlipiąc (и подняв головку вверх, начала повторять, всхлипывая):

“Popadają niechybnie, jeśli ciągle będą tak iść jak dotąd” — myślała z przerażeniem Basia spoglądając na mokre, dymiące ich boki i na pianę, która płatami spadała na ziemię.

Więc chwilami zatrzymywała bieg i poczynała słuchać, ale wówczas w każdym powiewie wiatru, w szmerze liści obrastających jary, w suchym szeleście, z jakim uderzały o się wyschłe łodygi stepowych badylów, w szumie skrzydeł przelatującego ptaka, nawet w ciszy pustynnej dzwoniącej w uszach, słyszała odgłosy pogoni.

I przerażona, znów wypuszczała konie i biegła szalonym pędem, póki chrapanie ich nie oznajmiło, że nie mogą tak biec dalej.

Ciężar samotności i niemocy przygniatał ją coraz silniej. Ach! jakąż czuła się sierotą, jakiż żal, równie ogromny jak niesłuszny, wzbierał w jej sercu do wszystkich ludzi, do najbliższych i najdroższych, że ją tak opuścili!

Potem pomyślała jeszcze, że to pewnie Bóg ją karze za jej żądzę przygód, za jej wyrywanie się na wszystkie łowy, na wyprawy wbrew nieraz chęciom męża, za płochość i brak statku. Pomyślawszy to rozpłakała się serdecznie i podniósłszy główkę do góry, jęła powtarzać chlipiąc:

— Ukarz, ale nie opuść (покарай, но не оставь)! Michała nie karz (Михала не карай), Michał niewinny (Михал невинный)!

Tymczasem zbliżała się noc (тем временем приближалась ночь), a z nią chłód (а с нею холод), pomroka (мрак), niepewność drogi i niepokój (неуверенность в дороге и тревога). Przedmioty poczęły się zacierać (предметы начали затушевываться), mącić, tracić określone kształty (мутнеть, терять очертания: «очерченные образы»), a zarazem jakby się ożywiać tajemniczo i czaić (а вместе с тем словно оживать таинственно и таиться). Nierówności na zrębach wysokich skał (неровности на отвесах высоких скал) wyglądały jakby głowy (выглядели, словно головы) poprzybierane w czapki spiczaste i okrągłe (одетые в шапки островерхие и круглые), które wychylają się zza jakichś olbrzymich murów (которые выглядывают из-за каких-то гигантских /каменных/ заборов) i spoglądają cicho a złożyczliwie (и наблюдают тихо и злорадно), kto tam przejeżdża dołem (кто там проезжает долиной). Gałęzie drzew, poruszane powiewem (ветви деревьев, колеблемые дуновением), miały jakieś ruchy ludzkie (имели какие-то движения человеческие): jedne kiwały na Basię (одни кивали на Басю), niby chcąc ją przywołać (словно желая ее подманить) i tajemnicę jakąś straszną jej powierzyć (и тайну какую-то страшную ей поведать); drugie zdawały się mówić i ostrzegać (другие, казалось, /хотели/ сказать и остеречь): “Nie zbliżaj się (не приближайся)!” Skarpy przewróconych drzew (корни вывороченных деревьев) podobne były do jakichś potwornych istot (похожи были на каких-то уродливых существ) skurczonych do skoku (согнутых перед прыжком). Basia była odważna, bardzo odważna (Бася была отважна, очень отважна), ale jak wszyscy ówcześni ludzie — przesądna (но, как все тогдашние люди, суеверна). Toteż gdy pomroka zapadła zupełnie (поэтому, когда темнота упала полностью = когда совсем стемнело), włos wyprężał się jej na głowie (волосы зашевелились: «выпрямились» у нее на голове), a dreszcz przechodził przez ciało na myśl o nieczystych siłach (и дрожь проходила по телу при мысли о нечистых силах = нечистой силе), które mogą zamieszkiwać te strony (которые могут проживать в этих краях). Bała się szczególniej upiorów (боялась особенно упырей). Wiara w nie była szczególniej rozpowszechniona (вера в них была особенно распространена) po całym Naddniestrzu z powodu sąsiedztwa Multan (по всему Приднестровью из-за соседства молдаван) i właśnie te strony, koło Jampola i Raszkowa (и как раз эти стороны = края, возле Ямполя и Рашкова), miały pod tym względem złą sławę (имели под этим взглядом = с этой точки зрения дурную славу). Tylu tu ludzi schodziło ustawicznie ze świata nagłą śmiercią (столько тут людей уходило беспрестанно c /этого/ света внезапной смертью = скоропостижно), bez spowiedzi, rozgrzeszenia (без исповеди, отпущения грехов). Basia przypomniała sobie wszystkie opowieści (Бася припомнила себе все россказни), które wieczorami w Chreptiowie prawili przy ogniu rycerze (которые вечерами в Хрептёве вели возле очага рыцари): więc o dolinach przepaścistych (о долинах пропавших), w których gdy wiatr powiał, zrywały się nagle jęki: “Jezu, Jezu (из которых, когда ветер повеет, доносились вдруг стоны: Иисус, Иисус)!”— o płomieniach błędnych (о блуждающих огнях), w których coś chrapało (в которых что-то хрипело) — o śmiejących się skałach (о хохочущих скалах) — o bladych dzieciach “sysunach” (о бледных детях-«сосунах») z zielonymi oczyma i potwornej głowie (с зелеными глазами и уродливой головой), które prosiły, by je zabrać na koń (которые просили, чтоб их взяли на коня), a zabrane poczynały wysysać krew (а взятые, начинали высасывать кровь) — wreszcie o głowach bez kadłubów chodzących na pajęczych nogach (наконец, о головах без туловища, ходящих на паучьих ногах) i o najstraszniejszych z tych wszystkich okropności (и о самом страшном из всех этих ужасов), dorosłych upiorach (взрослых упырях), czyli tak zwanych z wołoska “brukołakach”, które wprost rzucały się na ludzi (или так называемых валахами «вильколаками» /т.е. оборотнями/, которые просто бросались на людей).

— Ukarz, ale nie opuść! Michała nie karz, Michał niewinny!

Tymczasem zbliżała się noc, a z nią chłód, pomroka, niepewność drogi i niepokój. Przedmioty poczęły się zacierać, mącić, tracić określone kształty, a zarazem jakby się ożywiać tajemniczo i czaić. Nierówności na zrębach wysokich skał wyglądały jakby głowy poprzybierane w czapki spiczaste i okrągłe, które wychylają się zza jakichś olbrzymich murów i spoglądają cicho a złożyczliwie, kto tam przejeżdża dołem. Gałęzie drzew, poruszane powiewem, miały jakieś ruchy ludzkie: jedne kiwały na Basię, niby chcąc ją przywołać i tajemnicę jakąś straszną jej powierzyć; drugie zdawały się mówić i ostrzegać: “Nie zbliżaj się!” Skarpy przewróconych drzew podobne były do jakichś potwornych istot skurczonych do skoku. Basia była odważna, bardzo odważna, ale jak wszyscy ówcześni ludzie — przesądna. Toteż gdy pomroka zapadła zupełnie, włos wyprężał się jej na głowie, a dreszcz przechodził przez ciało na myśl o nieczystych siłach, które mogą zamieszkiwać te strony. Bała się szczególniej upiorów. Wiara w nie była szczególniej rozpowszechniona po całym Naddniestrzu z powodu sąsiedztwa Multan i właśnie te strony, koło Jampola i Raszkowa, miały pod tym względem złą sławę. Tylu tu ludzi schodziło ustawicznie ze świata nagłą śmiercią, bez spowiedzi, rozgrzeszenia. Basia przypomniała sobie wszystkie opowieści, które wieczorami w Chreptiowie prawili przy ogniu rycerze: więc o dolinach przepaścistych, w których gdy wiatr powiał, zrywały się nagle jęki: “Jezu, Jezu!”— o płomieniach błędnych, w których coś chrapało — o śmiejących się skałach — o bladych dzieciach “sysunach” z zielonymi oczyma i potwornej głowie, które prosiły, by je zabrać na koń, a zabrane poczynały wysysać krew — wreszcie o głowach bez kadłubów chodzących na pajęczych nogach i o najstraszniejszych z tych wszystkich okropności, dorosłych upiorach, czyli tak zwanych z wołoska “brukołakach”, które wprost rzucały się na ludzi.

Poczęła się żegnać znakiem krzyża (начала осенять себя знаком креста) i nie ustawała dopóty (и не переставала до тех пор), dopóki nie zemdlała jej ręka (пока не устала у нее рука), ale i wówczas odmawiała litanię (но и тогда читала литанию), bo żadną inną bronią przeciw nieczystym siłom nie można było nic poradzić (поскольку никаким иным оружием против нечистой силы нельзя было никак справиться). Otuchy dodawały jej konie (смелости прибавляли ей кони), które nie okazując żadnej trwogi (которые, не выказывая никакой тревоги), parskały raźno (ржали резво). Chwilami dłonią klepała kark swego dzianeta (/она/ иногда ладонью трепала шею своего скакуна), jakby chcąc się tym sposobem przekonać (словно желая таким образом убедиться), że się na rzeczywistym znajduje świecie (что на действительном = на этом находится свете).


Понравилась статья? Добавь ее в закладку (CTRL+D) и не забудь поделиться с друзьями:  



double arrow
Сейчас читают про: