Польский язык с Генриком Сенкевичем 123 страница

— Michale, miej miłosierdzie nad sobą i nade mną!

Głos małego rycerza był nieco wzruszony, choć spokojny.

— A widzisz, Baśka, że nie masz słuszności — rzekł — bo tak wziąwszy tylko na rozum, cóż to jest to życie doczesne? Przez co tu kark kręcić? Komu tu będzie dostatkiem smakować szczęśliwość i kochanie, kiedy wszystko kruche jako zeschła gałęź, co?

Lecz Basia poczęła się trząść z płaczu i powtarzać:

— Nie chcę, nie chcę, nie chcę!

— Jak mi Bóg miły, tak nie masz słuszności — powtórzył mały rycerz. — Ot, uważasz, tam w górze, za onym cichym miesiącem, jest kraina wiekuistej szczęśliwości. O takiej to mi gadaj! Kto się na tamtą lewadę dostanie, ten dopiero sobie odsapnie, jakby po długiej drodze — i pasie się spokojnie. Jak na mnie termin przyjdzie (a to przecie żołnierska rzecz), zaraz sobie powinnaś powiedzieć: “Nic to!” Po prostu powinnaś sobie powiedzieć:

“Michał odjechał, prawda, że daleko, dalej (Михал уехал, правда, далеко, дальше) jak stąd na Litwę (чем отсюда до Литвы), ale nic to (но ничего это)! Bo i ja za nim podążę (ибо и я за ним поеду).” Baśka, no, cicho, nie płacz (Баська, ну, тихо, не плачь)! Które pierwsze odjedzie (кто первый отойдет), to drugiemu kwaterę przygotuje (тот другому квартиру приготовит) — i cała sprawa (и все дела).

Tu przyszło na niego jakby widzenie rzeczy przyszłych (тут сошло на него словно видение событий будущих), bo oczy podniósł ku miesięcznemu blaskowi (ибо глаза поднял к месячному сиянию) i tak dalej mówił (и так дальше сказал):

— Co to doczesność (что там бренность)! Dajmy (скажем), że ja już tam będę (что я уже там буду), aż tu ktoś puka do niebieskich podwoi (и тут кто-то стучит в небесные врата). Święty Piotr otwiera (Святой Петр открывает); patrzę ja: kto (смотрю я: кто)? moja Baśka (моя Баська)! Rety (о Боже)! O! to dopiero skoczę (тут как вскочу)! O! to dopiero zakrzyknę (тут как крикну)! Miły Boże (Боже милый)! słów w gębie brak (слов в губе недостанет)! I nie będzie płakania (и не будет плача), jeno wieczne wesele (только вечная радость), i nie będzie pogan ni armat (и не будет ни басурман, ни пушек), ni min pod murami (ни мин под стенами), jeno spokój i szczęśliwość (только покой и счастье)! Ej, Baśka, pamiętaj (эх, Баська, помни): nic to (ничего это)!

— Michale, Michale (Михал, Михал)! — powtarzała Basia (повторяла Бася).

I znowu nastała cisza (и снова наступила тишина), przerywana tylko odległym monotonnym dźwięczeniem kilofów (прерываемая только отдаленным монотонным стуком кирок).

“Michał odjechał, prawda, że daleko, dalej jak stąd na Litwę, ale nic to! Bo i ja za nim podążę.” Baśka, no, cicho, nie płacz! Które pierwsze odjedzie, to drugiemu kwaterę przygotuje — i cała sprawa. Tu przyszło na niego jakby widzenie rzeczy przyszłych, bo oczy podniósł ku miesięcznemu blaskowi i tak dalej mówił:

— Co to doczesność! Dajmy, że ja już tam będę, aż tu ktoś puka do niebieskich podwoi. Święty Piotr otwiera; patrzę ja: kto? moja Baśka! Rety! o! to dopiero skoczę! o! to dopiero zakrzyknę! Miły Boże! słów w gębie brak! I nie będzie płakania, jeno wieczne wesele, i nie będzie pogan ni armat, ni min pod murami, jeno spokój i szczęśliwość! Ej, Baśka, pamiętaj: nic to!

— Michale, Michale! — powtarzała Basia.

I znowu nastała cisza, przerywana tylko odległym monotonnym dźwięczeniem kilofów.

Wreszcie Wołodyjowski ozwał się (наконец Володыёвский отозвался):

— Baśka, zmówimy sobie teraz pacierz (Баська, прочитаем вместе сейчас «Отче наш»).

I te dwie dusze (и эти две души), czyste jak łzy (чистые, как слезы), poczęły się modlić (принялись молиться). W miarę jak odmawiali pacierze (по мере /того/, как читали “Отче наш”), spływał na oboje spokój (нисходило на обоих спокойствие), a potem zmorzył ich sen (а потом сморил их сон) i usnęli aż do pierwszego brzasku (и уснули до самого первого луча). Pan Wołodyjowski odprowadził następnie Basię (пан Володыёвский проводил потом Баську), jeszcze przed “kindią” poranną (еще до «намаза» утреннего), aż do mostu łączącego stary zamek z miastem (до самого моста, соединяющего замок с городом), na odchodnym zaś rzekł jej (на прощанье же сказал ей):

— Pamiętaj, Baśka: nic to (помни, Баська: ничего это = это не страшно, не беда)!

Wreszcie Wołodyjowski ozwał się:

— Baśka, zmówimy sobie teraz pacierz.

I te dwie dusze, czyste jak łzy, poczęły się modlić. W miarę jak odmawiali pacierze, spływał na oboje spokój, a potem zmorzył ich sen i usnęli aż do pierwszego brzasku. Pan Wołodyjowski odprowadził następnie Basię, jeszcze przed “kindią” poranną, aż do mostu łączącego stary zamek z miastem, na odchodnym zaś rzekł jej:

— Pamiętaj, Baśka: nic to!

Rozdział LV (Глава LV)

Grzmot dział wstrząsnął zaraz po “kindii” zamkami i miastem (грохот пушек потряс сразу после «намаза» замки и город). Już Turcy wyryli fosę wzdłuż zamku (уже турки вырыли ров вдоль замка) na pięćset łokci długą (на пятьсот локтей длинный = длиной), w jednym miejscu zaś już się przy samym murze w głąb dobywali (а одном месте же возле самой стены в глубину проникали). Z fosy owej szedł na mury nieustanny ogień janczarek (изо рва этого шел на стены неустанный огонь янычарок). Oblężeni czynili zasłony ze skórzanych worów (защитники создавали заслоны из кожаных мешков) wypchanych wełną (наполненных шерстью), lecz że z szańców miotano bezustannie faskule i granaty (но что с шанцев метали неустанно ядра и гранаты), przeto koło armat padał trup bardzo gęsto (поэтому возле каждой пушки падали трупы очень густо). Przy jednym dziale granat zabił od razu sześciu ludzi z piechoty Wołodyjowskiego (возле одной пушки граната убила сразу шестерых людей из пехоты Володыёвского), przy innych raz w raz padali puszkarze (возле других то и дело падали пушкари). Do wieczora spostrzegli przywódcy (к вечеру заметили командиры), że trzymać się dłużej niepodobna (что держаться дольше невозможно), zwłaszcza że i miny mogły już lada chwila wybuchnąć (особенно когда и мины могли в любую минуту взорваться). W nocy więc zeszli się rotmistrzowie ze swymi sotniami (в ночи поэтому сошлись ротмистры со своими сотнями) i do rana przenoszono (и до утра перенесли) wśród ciągłej strzelaniny wszystkie armaty (среди постоянной стрельбы все пушки), prochy i zapasy żywności na stary zamek (порох и запасы продовольствия в старый замок). Ten, iż na opoce był fundowany (тот, что на скале был основан = стоял), dłużej mógł wytrzymać (дольше мог выдержать), a zwłaszcza trudniej było pod niego się podkopać (а особенно трудней было под него подкопать). Pan Wołodyjowski, zapytywany o to na radzie (пан Володыёвский, спрошенный о том на совете), rzekł (сказал), iż byle nikt układów nie poczynał (что, если бы никто переговоров не начинал = пусть только переговоров не начинают), gotów i rok się bronić (готов и год защищаться). Słowa jego doszły do miasta (слова его дошли до города) i wlały niezmierną otuchę w serca (и влили безмерную бодрость в сердца), wiedziano bowiem (знали потому что), że mały rycerz słowo zdzierży (что маленький рыцарь слово сдержит), choćby życiem miał za to przypłacić (хоть бы жизнью должен был за это заплатить).

Grzmot dział wstrząsnął zaraz po “kindii” zamkami i miastem. Już Turcy wyryli fosę wzdłuż zamku na pięćset łokci długą, w jednym miejscu zaś już się przy samym murze w głąb dobywali. Z fosy owej szedł na mury nieustanny ogień janczarek. Oblężeni czynili zasłony ze skórzanych worów wypchanych wełną, lecz że z szańców miotano bezustannie faskule i granaty, przeto koło armat padał trup bardzo gęsto. Przy jednym dziale granat zabił od razu sześciu ludzi z piechoty Wołodyjowskiego, przy innych raz w raz padali puszkarze. Do wieczora spostrzegli przywódcy, że trzymać się dłużej niepodobna, zwłaszcza że i miny mogły już lada chwila wybuchnąć. W nocy więc zeszli się rotmistrzowie ze swymi sotniami i do rana przenoszono wśród ciągłej strzelaniny wszystkie armaty, prochy i zapasy żywności na stary zamek. Ten, iż na opoce był fundowany, dłużej mógł wytrzymać, a zwłaszcza trudniej było pod niego się podkopać. Pan Wołodyjowski, zapytywany o to na radzie, rzekł, iż byle nikt układów nie poczynał, gotów i rok się bronić. Słowa jego doszły do miasta i wlały niezmierną otuchę w serca, wiedziano bowiem, że mały rycerz słowo zdzierży, choćby życiem miał za to przypłacić.

Opuszczając jednak nowy zamek (оставляя, однако, новый замок), podłożono silne miny pod oba wyczółki i front (подложили сильные мины под оба бастиона и фасад). Miny wybuchły z wielkim hukiem około południa (мины взорвались с большим грохотом около полудня), lecz nie przyczyniły wielkiej szkody Turkom (но не причинили большого вреда туркам), bo ci, pamiętając wczorajszą naukę (поскольку те, помня вчерашнюю науку), jeszcze się nie byli ośmielili (еще не были осмелевшие = не осмеливались) zająć opuszczonego miejsca (занимать опустевшие места). Natomiast oba wyczółki, front i główna część (зато оба бастиона, фасад и главная часть) nowego zamku (нового замка) utworzyły jeden olbrzymi wał gruzów (образовали один огромный вал развалин).

Gruzy owe utrudniały wprawdzie przystęp do starego (развалины эти затруднили, правда, подступ к старому /замку/), ale dawały doskonałą zasłonę strzelcom (но давали отличный заслон стрелкам), a co gorzej górnikom (и, что хуже, горнякам), którzy nie zrażeni widokiem potężnej opoki (которые, не пораженные видом мощной твердыни), wnet nową minę wiercić poczęli (сразу же для новой мины долбить /отверстие/ начали). Czuwali nad tą pracą (наблюдали за этой работой) biegli inżynierowie włoscy i węgierscy (умелые инженеры итальянские и венгерские), na służbie sułtańskiej będący (на службе султанской будучи), i praca szła sporo (и работа шла споро). Oblężeni nie mogli “zrażać” (осажденные не могли «поражать») nieprzyjaciela ni z dział, ni z muszkietów (неприятеля ни из пушек, ни из мушкетов), bo go widać nie było (поскольку его не было видно). Zamyślał pan Wołodyjowski o wycieczce (задумал пан Володыёвский вылазку), lecz zaraz nie można było jej przedsiębrać (но сейчас нельзя было ее предпринять). Żołnierze zbyt byli strudzeni (солдаты были очень утомлены). Dragonom porobiły się na prawych ramionach (у драгун образовались на правых плечах) od ustawicznego przykładania kolb (от беспрестанного приложения прикладов) sine narywy (синие желваки), tak wielkie jak bochny chleba (такие большие, как буханка хлеба). Niektórzy prawie zupełnie nie mogli ręką poruszyć (некоторые почти полностью не могли рукой пошевелить); tymczasem stało się widoczne (тем временем стало очевидно), iż jeśli kowanie miny potrwa jeszcze jakiś czas bez przerwy (что если копание мины продлится еще какое-то время без перерыва), to główna brama zamkowa niechybnie (то главные ворота замковые неминуемо) w powietrze zostanie wysadzona (в воздух будут высажены). Przewidując to pan Wołodyjowski (предвидя это, пан Володыёвский) kazał za tą bramą sypać wysoki wał (приказал за воротами насыпать высокий вал) i nie tracąc otuchy mówił (и, не теряя присутствия духа, сказал):

Opuszczając jednak nowy zamek, podłożono silne miny pod oba wyczółki i front. Miny wybuchły z wielkim hukiem około południa, lecz nie przyczyniły wielkiej szkody Turkom, bo ci, pamiętając wczorajszą naukę, jeszcze się nie byli ośmielili zająć opuszczonego miejsca. Natomiast oba wyczółki, front i główna część nowego zamku utworzyły jeden olbrzymi wał gruzów.

Gruzy owe utrudniały wprawdzie przystęp do starego, ale dawały doskonałą zasłonę strzelcom, a co gorzej górnikom, którzy nie zrażeni widokiem potężnej opoki, wnet nową minę wiercić poczęli. Czuwali nad tą pracą biegli inżynierowie włoscy i węgierscy, na służbie sułtańskiej będący, i praca szła sporo. Oblężeni nie mogli “zrażać” nieprzyjaciela ni z dział, ni z muszkietów, bo go widać nie było. Zamyślał pan Wołodyjowski o wycieczce, lecz zaraz nie można było jej przedsiębrać. Żołnierze zbyt byli strudzeni. Dragonom porobiły się na prawych ramionach od ustawicznego przykładania kolb sine narywy, tak wielkie jak bochny chleba. Niektórzy prawie zupełnie nie mogli ręką poruszyć; tymczasem stało się widoczne, iż jeśli kowanie miny potrwa jeszcze jakiś czas bez przerwy, to główna brama zamkowa niechybnie w powietrze zostanie wysadzona. Przewidując to pan Wołodyjowski kazał za tą bramą sypać wysoki wał i nie tracąc otuchy mówił:

— A co mi tam (да что там)! wyleci brama (взлетят ворота), to się zza wału będziem bronić (так из-за вала будем защищаться); wyleci wał (взлетит вал), to przedtem usypiem drugi (то перед этим насыплем второй) — i tak dalej (и так далее), póki łokieć gruntu będziem czuć pod nogami (пока локоть = клочок земли будем чувствовать под ногами).

Lecz pan generał podolski utraciwszy wszelką nadzieję pytał (но пан генерал подольский, утратив всякую надежду, спросил):

— A gdy i łokcia zbraknie (а когда и локтя не останется)?

— To i nas zbraknie (тогда и нас не останется)! — odpowiedział mały rycerz (ответил маленький рыцарь).

Tymczasem kazał miotać na nieprzyjaciela ręczne granaty (тем временем /он/ приказал метать на неприятеля ручные гранаты), które wiele szkód czyniły (которые большой урон причиняли). Najsprawniejszym w tej robocie okazał się (самым умелым в этой работе оказался) pan porucznik Dębiński (пан поручик Дембинский), który bez liku Turków nabił (который без счета турок побил), póki mu zbyt wcześnie zapalony granat (пока ему слишком рано зажженная граната) nie pękł w ręku (не взорвалась в руке) i całkiem onej nie urwał (и полностью ее не оторвала). W ten sposób poległ i kapitan Szmit (таким образом погиб и капитан Шмит). Wielu ginęło od działowego ognia (много /людей/ гибло от пушечного огня), wielu od ręcznej broni (много от ручного оружия), z której strzelali janczarowie (из которого стреляли янычары) wśród gruzów nowego zamku ukryci (среди развалин нового замка укрытые). Przez ten czas z dział zamkowych mało strzelano (на протяжении этого времени из пушек замковых мало стреляли), czym niepomału stropili się panowie rada w mieście (чем сильно обеспокоили господ /из/ совета в городе).

— Nie strzelają (не стреляют), to już widać i sam Wołodyjowski zwątpił o obronie (так уже, видно, и сам Володыёвский сомневается в обороне) — takie było powszechne mniemanie (такое было общее мнение).

Z wojskowych żaden nie śmiał pierwszy wypowiedzieć (из военных ни один не смел первым высказать), że pozostaje już tylko najlepsze kondycje uzyskać (что остается уже только наилучших условий добиваться); ale ksiądz biskup (но князь епископ), próżen rycerskich ambicji (лишенный рыцарских амбиций), głośno to wypowiedział (вслух это высказал). Przedtem jednak posłano jeszcze (перед тем, однако, послали еще) pana Wasilkowskiego do generała po wiadomości z zamku (пана Васильковского к генералу за новостями из замка).

— A co mi tam! wyleci brama, to się zza wału będziem bronić; wyleci wał, to przedtem usypiem drugi — i tak dalej, póki łokieć gruntu będziem czuć pod nogami.

Lecz pan generał podolski utraciwszy wszelką nadzieję pytał:

— A gdy i łokcia zbraknie?

— To i nas zbraknie! — odpowiedział mały rycerz.

Tymczasem kazał miotać na nieprzyjaciela ręczne granaty, które wiele szkód czyniły. Najsprawniejszym w tej robocie okazał się pan porucznik Dębiński, który bez liku Turków nabił, póki mu zbyt wcześnie zapalony granat nie pękł w ręku i całkiem onej nie urwał. W ten sposób poległ i kapitan Szmit. Wielu ginęło od działowego ognia, wielu od ręcznej broni, z której strzelali janczarowie wśród gruzów nowego zamku ukryci. Przez ten czas z dział zamkowych mało strzelano, czym niepomału stropili się panowie rada w mieście. — Nie strzelają, to już widać i sam Wołodyjowski zwątpił o obronie — takie było powszechne mniemanie. Z wojskowych żaden nie śmiał pierwszy wypowiedzieć, że pozostaje już tylko najlepsze kondycje uzyskać; ale ksiądz biskup, próżen rycerskich ambicji, głośno to wypowiedział. Przedtem jednak posłano jeszcze pana Wasilkowskiego do generała po wiadomości z zamku.

Ów odpisał (оный отписал): “Zdaniem moim zamek i do wieczora się nie utrzyma (по моему мнению, замок и до вечера не удержится/не удастся удержать), ale tu myślą inaczej (но тут думают иначе).»

Po przeczytaniu tej odpowiedzi nawet i wojskowi poczęli mówić (после прочтения этого ответа даже и военные начали говорить):

— Czyniliśmy (/мы/ сделали), cośmy mogli (/все/, что могли), nikt tu siebie nie oszczędzał (никто тут себя не щадил), ale jak nie można, to nie można (но если нельзя, то нельзя) — i trzeba się o kondycję ułożyć (и нужно об условиях договориться).

Słowa te wydostały się na miasto (слова эти добрались до города) i spowodowały wielkie zbiegowisko (стали причиной большого сборища). Tłum stał przed ratuszem niespokojny (толпа стояла перед ратушей неспокойная); milczący (молчащая), raczej nieprzychylny niż przychylny układom (скорее отрицательно, чем положительно к переговорам /относящаяся/). Kilku bogatych kupców ormiańskich cieszyło (несколько богатых купцов армянских радовались) się po cichu w sercach (потихоньку в душе), że oblężenie się skończy (что осада закончится), a targi się rozpoczną (а торги начнутся); lecz inni Ormianie (но другие армяне), z dawien dawna w Rzeczypospolitej osiedli (с незапамятных времен в Речи Посполитой осевшие) i wielce jej przychylni (и очень к ней привязанные; przychylny — доброжелательный), a dalej Lachowie i Rusini chcieli się bronić (а также ляхи и русины хотели обороняться).

— Mieliśmy się poddawać (если /мы/ должны сдаваться), to lepiej było od razu (то лучше было сразу) — szemrano tu i owdzie (роптали там и сям) — bo wtedy siła dałoby się było uzyskać (ибо тогда бы многого удалось бы добиться), a teraz kondycje nie będą łaskawe (а теперь условия не будут мягкими), więc lepiej się pod gruzem pogrzebać (поэтому лучше под руинами похоронить себя = погибнуть).

Ów odpisał: “Zdaniem moim zamek i do wieczora się nie utrzyma, ale tu myślą inaczej.»

Po przeczytaniu tej odpowiedzi nawet i wojskowi poczęli mówić:

— Czyniliśmy, cośmy mogli, nikt tu siebie nie oszczędzał, ale jak nie można, to nie można — i trzeba się o kondycję ułożyć.

Słowa te wydostały się na miasto i spowodowały wielkie zbiegowisko. Tłum stał przed ratuszem niespokojny; milczący, raczej nieprzychylny niż przychylny układom. Kilku bogatych kupców ormiańskich cieszyło się po cichu w sercach, że oblężenie się skończy, a targi się rozpoczną; lecz inni Ormianie, z dawien dawna w Rzeczypospolitej osiedli i wielce jej przychylni, a dalej Lachowie i Rusini chcieli się bronić.

— Mieliśmy się poddawać, to lepiej było od razu — szemrano tu i owdzie — bo wtedy siła dałoby się było uzyskać, a teraz kondycje nie będą łaskawe, więc lepiej się pod gruzem pogrzebać.

I pomruk niezadowolenia stawał się coraz głośniejszy (и гул недовольства становился все громче), aż nagle i niespodzianie zmienił się w okrzyki uniesienia i wiwaty (но внезапно и неожиданно сменился криками восторга и виватами).

Co się stało (что случилось)? Oto na rynku pojawił się pan Wołodyjowski (вот на рынке = рыночной площади /в польских городах обычно площадь перед ратушей/ появился пан Володыёвский) w towarzystwie pana Humieckiego (в обществе пана Гумецкого), bo ich generał umyślnie wysłał (поскольку их генерал специально послал), aby sami zdali sprawę z tego (чтобы сами отчитались в том), co się w zamku dzieje (что в замке происходит). Tłumy ogarnął zapał (толпу охватил восторг). Niektórzy krzyczeli tak (некоторые кричали так), jakby już Turcy wdarli się do miasta (словно турки уже ворвались в город); innym łzy napływały do oczu (иным слезы наворачивались на глаза) na widok uwielbionego rycerza (при виде любимого рыцаря), na którym znać było trudy nadzwyczajne (на /лице/ которого видать было /следы/ трудов чрезвычайных). Twarz miał sczerniałą (лицо имел почерневшее) od dymu prochowego i wychudłą (от дыма порохового и похудевшее), oczy czerwone i wpadnięte (глаза красные и запавшие), lecz spoglądał wesoło (но глядел весело). Gdy obaj z Humieckim przedarli się wreszcie (когда оба с Гумецким протолкались, наконец) przez zbiegowisko (через толпу) i weszli na radę (и вошли в совет), i tam powitano ich radośnie (и там приветствовали их радостно), ksiądz biskup zaś rzekł zaraz (а князь епископ сказал сразу же):

— Bracia kochani (браться возлюбленные)! Nec Hercules contra plures! ([nec Hercules contra plures! — лат. и Геркулес не одолеет многих]). Pisał nam już pan generał (писал уже мне пан генерал), że musicie się poddać (что должны сдаться).

I pomruk niezadowolenia stawał się coraz głośniejszy, aż nagle i niespodzianie zmienił się w okrzyki uniesienia i wiwaty.

Co się stało? Oto na rynku pojawił się pan Wołodyjowski w towarzystwie pana Humieckiego, bo ich generał umyślnie wysłał, aby sami zdali sprawę z tego, co się w zamku dzieje. Tłumy ogarnął zapał. Niektórzy krzyczeli tak, jakby już Turcy wdarli się do miasta; innym łzy napływały do oczu na widok uwielbionego rycerza, na którym znać było trudy nadzwyczajne. Twarz miał sczerniałą od dymu prochowego i wychudłą, oczy czerwone i wpadnięte, lecz spoglądał wesoło. Gdy obaj z Humieckim przedarli się wreszcie przez zbiegowisko i weszli na radę, i tam powitano ich radośnie, ksiądz biskup zaś rzekł zaraz:

— Bracia kochani! Nec Hercules contra plures! Pisał nam już pan generał, że musicie się poddać.

Na to Humiecki (на это Гумецкий), który był człowiek bardzo żywy (который был человек очень живой), a do tego możny familiant (и к тому же состоятельный и родовитый; familia — фамилия, семья), nie oglądający się na ludzi (невзирая на /присутствие/ людей), odrzekł ostro (ответил остро):

— Pan generał głowę stracił (пан генерал голову потерял); ma jeno tę cnotę (/он/ имеет только ту добродетель), że jej nadstawia (чтобы ее подставлять). Co do obrony (что /касается/ обороны), odstępuję głosu panu Wołodyjowskiemu (/я/ уступаю слово пану Володыёвскому), bo lepiej ode mnie potrafi o tym powiedzieć (ибо лучше меня сумеет о том рассказать).

Wszystkie oczy zwróciły się na małego rycerza (все глаза обратились к маленькому рыцарю), on zaś ruszył żółtymi wąsikami i odrzekł (он же пошевелил желтыми усиками и ответил):

— Dla Boga (ради Бога)! kto tu o poddaniu wspomina (кто тут о сдаче упоминает)? Albożeśmy to nie przysięgli Bogu żywemu (разве ж /мы/ не поклялись Богу живому), że jeden na drugim padniem (что один за другим поляжем)?

— Przysięgaliśmy, że uczynim, co w mocy naszej (поклялись /мы/, что сделаем /все/, что в силах наших), i uczyniliśmy wszystko (и сделали все)! — odrzekł ksiądz biskup (ответил князь епископ).

— Kto co obiecywał, niech za to odpowiada (кто что обещал, пусть за то и отвечает)! Jam z Ketlingiem przysięgał (я с Кетлингом присягнул), że do śmierci zamku nie damy (что до смерти замка не сдадим) — i nie damy (и не сдадим), bo jeślim ja obowiązany każdemu człowiekowi słowa kawalerskiego dotrzymać (ибо, если я обязан /данное/ любому человеку слово кавалерское сдержать), to cóż dopiero Bogu (не говоря уже о Боге), któren szarżą wszystkich przenosi (который чином всех превосходит)?

— No, a jak z zamkiem (ну, а как с замком)? Słyszeliśmy, że mina pod bramą (слышали /мы/, что мина под воротами)? Długoż wytrzymacie (долго выдержите)? — pytały liczne głosy (спрашивали многочисленные голоса).

Na to Humiecki, który był człowiek bardzo żywy, a do tego możny familiant, nie oglądający się na ludzi, odrzekł ostro:

— Pan generał głowę stracił; ma jeno tę cnotę, że jej nadstawia. Co do obrony, odstępuję głosu panu Wołodyjowskiemu, bo lepiej ode mnie potrafi o tym powiedzieć.

Wszystkie oczy zwróciły się na małego rycerza, on zaś ruszył żółtymi wąsikami i odrzekł:

— Dla Boga! kto tu o poddaniu wspomina? Albożeśmy to nie przysięgli Bogu żywemu, że jeden na drugim padniem?

-Przysięgaliśmy, że uczynim, co w mocy naszej, i uczyniliśmy wszystko! — odrzekł ksiądz biskup.


Понравилась статья? Добавь ее в закладку (CTRL+D) и не забудь поделиться с друзьями:  



double arrow
Сейчас читают про: