Польский язык с Генриком Сенкевичем 46 страница

W takim pochodzie zeszedł im cały dzień (в таком походе прошел у них целый день). Słońce poczerwieniało wreszcie (солнце наконец покраснело) i przetoczyło się ogromne na multańską stronę (и покатилось, огромное, на молдавскую сторону); Dniestr począł świecić jak ognista wstęga (Днестр засверкал, словно огненная лента), a ze wschodu (а с востока), od Dzikich Pól (от Дикого Поля), nadciągała zwolna pomroka (подползли потихоньку сумерки).

Chreptiów nie był już zbyt daleko (Хрептёв был уж не слишком далеко), ale trzeba było dać wypocznienie koniom (но нужно было дать отдых коням), więc zatrzymali się na dłuższy postój (поэтому задержались на долгий привал).

Ten i ów dragon począł śpiewać godzinki (тут и там драгуны принялись петь вечернюю молитву). Lipkowie pozsiadali z koni (липеки слезли с коней) i rozciągnąwszy na ziemi runa owcze (и разостлав на земле овчины), jęli modlić się na klęczkach (тоже начали молиться на коленях), z twarzami zwróconymi ku wschodowi (лицами повернувшись к востоку). Głosy ich to podnosiły się (голоса их то возвышались), to zniżały (то снижались); chwilami (временами): “Ałła! Ałła! (Алла! Алла!)” brzmiało przez całe szeregi (звенело по всей шеренге), to znów cichli (то снова утихало), wstawali i trzymając dłonie odwrócone do góry tuż przy twarzach (/они/ вставали и, держа ладони, повернутыми вверх перед лицами), trwali w skupionej modlitwie (замирали в благоговейной молитве), powtarzając tylko od czasu do czasu (повторяя только время от времени) sennie i jakby z westchnieniem (сонно и словно со вздохом): “Łochiczmen, ach łochiczmen (лохичмен, ах, лохичмен)!” Promienie słońca padały na nich coraz czerwieńsze (лучи солнца, падающие на них, становились все багровее), wstał powiew od zachodu (с запада поднялся ветерок), a z nim razem szum wielki w drzewach (а с ним вместе шум большой в деревьях), jakby i one chciały uczcić przed nocą tego (словно и они хотели бы восхвалить перед ночью того), który na ciemne niebo wytacza tysiące migotliwych gwiazd (который на темном небе рассыпал тысячи мерцающих звезд).

Basia przypatrywała się z ciekawością wielką (Бася наблюдала с великим любопытством) modlitwie Lipków (молитву липеков), ale serce ściskało się jej na myśl (но сердце сжималось у нее при мысли), że tylu oto dobrych pachołków (что столько этих добрых слуг) po życiu pełnym mozołów (после жизни, полной тяжких трудов) dostanie się wraz ze śmiercią w ogień piekielny (попадут враз со смертью в адский огонь), a to tym bardziej (и потому прежде всего), że stykając się codziennie z ludźmi prawdziwą wiarę wyznającymi (что встречаясь с людьми истинную веру исповедующими) trwają jednak dobrowolnie w zatwardziałości (оставались, однако, добровольно в /греховной/ закостенелости). Pan Zagłoba, więcej z tymi rzeczami obyty (пан Заглоба, больше с этими вещами знакомый), wzruszał tylko ramionami na pobożne Basine uwagi, mówiąc (только плечами пожимал на благочестивые Басины рассуждения, говоря):

— Oj, dobre, jako dawno nie buwało!

W takim pochodzie zeszedł im cały dzień. Słońce poczerwieniało wreszcie i przetoczyło się ogromne na multańską stronę; Dniestr począł świecić jak ognista wstęga, a ze wschodu, od Dzikich Pól, nadciągała zwolna pomroka.

Chreptiów nie był już zbyt daleko, ale trzeba było dać wypocznienie koniom, więc zatrzymali się na dłuższy postój.

Ten i ów dragon począł śpiewać godzinki. Lipkowie pozsiadali z koni i rozciągnąwszy na ziemi runa owcze, jęli modlić się na klęczkach, z twarzami zwróconymi ku wschodowi. Głosy ich to podnosiły się, to zniżały; chwilami: “Ałła! Ałła!” brzmiało przez całe szeregi, to znów cichli, wstawali i trzymając dłonie odwrócone do góry tuż przy twarzach, trwali w skupionej modlitwie, powtarzając tylko od czasu do czasu sennie i jakby z westchnieniem: “Łochiczmen, ach łochiczmen!” Promienie słońca padały na nich coraz czerwieńsze, wstał powiew od zachodu, a z nim razem szum wielki w drzewach, jakby i one chciały uczcić przed nocą tego, który na ciemne niebo wytacza tysiące migotliwych gwiazd.

Basia przypatrywała się z ciekawością wielką modlitwie Lipków, ale serce ściskało się jej na myśl, że tylu oto dobrych pachołków po życiu pełnym mozołów dostanie się wraz ze śmiercią w ogień piekielny, a to tym bardziej, że stykając się codziennie z ludźmi prawdziwą wiarę wyznającymi trwają jednak dobrowolnie w zatwardziałości. Pan Zagłoba, więcej z tymi rzeczami obyty, wzruszał tylko ramionami na pobożne Basine uwagi, mówiąc:

— I tak by tych kozich synów do nieba nie puszczono (и так бы этих козлиных сынов на небо не пустили), aby insektów plugawych ze sobą nie naprowadzili (чтобы насекомых поганых за собой не нанесли).

Potem wdział na się przy pomocy pachołka tuzłuczek wyporkami podbity (потом надел на себя при помощи слуги тулупчик, выпоротками подбитый), na chłody wieczorne wyborny (отлично /подходящий/ для вечерних холодов), i ruszać kazał (и отправляться приказал), lecz ledwie pochód się rozpoczął (но едва караван тронулся), na przeciwległym wzgórzu ukazało się pięciu jeźdźców (/как/ на противоположном склоне /холма/ показалось пятеро верховых). Lipkowie rozstąpili się im zaraz (липеки расступились перед ними сразу же).

— Michał (Михал)! — krzyknęła Basia widząc pędzącego na czele (крикнула Бася, увидев /всадника/, подъезжающего во главе /кавалькады/).

I rzeczywiście był to Wołodyjowski (и действительно, это был Володыёвский), który w kilka koni na spotkanie żony wyjechał (который с несколькими верховыми выехал навстречу жене).

Skoczywszy do siebie (/они/ кинулись друг к другу), poczęli się witać z wielką radością (принялись здороваться с огромной радостью), a następnie opowiadać sobie (а потом рассказывать друг другу), co się im wzajemnie przez czas rozłąki przygodziło (что с ними обоими за время разлуки происходило).

Opowiadała więc Basia (рассказывал Бася), jak im droga poszła (как у них прошло путешествие) i jako pan Mellechowicz (и как пан Меллехович) “rozum sobie o kamienie nadwerężył (мозги себе о камень повредил)” — a mały rycerz zdawał sprawę z czynności swych w Chreptiowie (а маленький рыцарь отчитывался о своих делах в Хрептёве), w którym, jak zapewniał (в котором, как /он/ уверял), wszystko już stoi i na przyjęcie czeka (все уже стоит и /их/ приезда ждет), bo pięćset siekier przez trzy tygodnie nad budynkami pracowało (поскольку пятьсот топоров три недели над постройками работали).

Podczas tej rozmowy (во время этого разговора) rozkochany pan Michał przechylał się co chwila z kulbaki (влюбленный пан Михал наклонялся поминутно в седле) i brał młodą żonę w ramiona (и обнимал молодую жену), która widać nie bardzo gniewała się o to (которая, видно, не очень сердилась на это), bo jechała tuż przy nim (ибо ехала рядом), tak że ich konie niemal ocierały się bokami (так, что их кони почти терлись боками).

— I tak by tych kozich synów do nieba nie puszczono, aby insektów plugawych ze sobą nie naprowadzili.

Potem wdział na się przy pomocy pachołka tuzłuczek wyporkami podbity, na chłody wieczorne wyborny, i ruszać kazał, lecz ledwie pochód się rozpoczął, na przeciwległym wzgórzu ukazało się pięciu jeźdźców. Lipkowie rozstąpili się im zaraz.

— Michał! — krzyknęła Basia widząc pędzącego na czele.

I rzeczywiście był to Wołodyjowski, który w kilka koni na spotkanie żony wyjechał.

Skoczywszy do siebie, poczęli się witać z wielką radością, a następnie opowiadać sobie, co się im wzajemnie przez czas rozłąki przygodziło.

Opowiadała więc Basia, jak im droga poszła i jako pan Mellechowicz “rozum sobie o kamienie nadwerężył” — a mały rycerz zdawał sprawę z czynności swych w Chreptiowie, w którym, jak zapewniał, wszystko już stoi i na przyjęcie czeka, bo pięćset siekier przez trzy tygodnie nad budynkami pracowało.

Podczas tej rozmowy rozkochany pan Michał przechylał się co chwila z kulbaki i brał młodą żonę w ramiona, która widać nie bardzo gniewała się o to, bo jechała tuż przy nim, tak że ich konie niemal ocierały się bokami.

Koniec podróży był już niedaleki (конец путешествия был уж недалек), ale tymczasem zapadła noc pogodna (но тем временем опускалась ночь ясная), której przyświecał miesiąc wielki i złoty (которую освещал месяц большой и золотой). Bladł on jednak coraz bardziej (бледнел он, однако, все сильнее), w miarę jak od stepu ku niebu się podnosił (по мере того, как от степи к небу поднимался), a w końcu blask jego przyćmiła łuna (а в конце блеск его затмило зарево), która jaskrawym światłem zapłonęła przed karawaną (которое ярким светом вспыхнуло впереди каравана).

— Co to jest (что это)? — pytała Basia (спросила Бася).

— Obaczysz (увидишь) — rzekł poruszając wąsikami Wołodyjowski (сказал, шевеля усиками, Володыёвский) — jak ów tylko borek przejedziem (как только этот лесок проедем), który od Chreptiowa nas dzieli (который от Хрептёва нас отделяет).

— To już Chreptiów(это уже Хрептёв)?

— Widziałabyś go jako na dłoni (видно было бы его, как на ладони), jeno drzewa zasłaniają (только деревья заслоняют).

Wjechali w lasek (/они/ въехали в лесок), lecz nim dojechali do połowy (но /едва/ его проехали до половины), na drugim jego końcu ukazał się rój świateł (на другом его конце показался рой огоньков) niby rój czerwi świętojańskich albo gwiazd migotliwych (словно рой светлячков или звезд мерцающих)! Gwiazdy owe poczęły się zbliżać z wielką szybkością (звезды эти начали приближаться с большой скоростью) i nagle cały borek zatrząsł się od gromkich okrzyków (и внезапно весь лес задрожал от громких окриков):

Vivat, nasza pani (виват наша госпожа)! vivat, wielmożna komendantowa (виват ее высокородие /пани/ комендантова)! Vivat (виват)! Vivat (виват)!

Koniec podróży był już niedaleki, ale tymczasem zapadła noc pogodna, której przyświecał miesiąc wielki i złoty. Bladł on jednak coraz bardziej, w miarę jak od stepu ku niebu się podnosił, a w końcu blask jego przyćmiła łuna, która jaskrawym światłem zapłonęła przed karawaną.

— Co to jest? — pytała Basia.

— Obaczysz — rzekł poruszając wąsikami Wołodyjowski — jak ów tylko borek przejedziem, który od Chreptiowa nas dzieli.

— To już Chreptiów?

— Widziałabyś go jako na dłoni, jeno drzewa zasłaniają.

Wjechali w lasek, lecz nim dojechali do połowy, na drugim jego końcu ukazał się rój świateł niby rój czerwi świętojańskich albo gwiazd migotliwych! Gwiazdy owe poczęły się zbliżać z wielką szybkością i nagle cały borek zatrząsł się od gromkich okrzyków:

Vivat, nasza pani! vivat, wielmożna komendantowa! vivat! vivat!

Byli to żołnierze (были это солдаты), którzy biegli Baśkę powitać (которые спешили поприветствовать Баську). Setki ich pomieszały się w jednej chwili z Lipkami (сотни их смешались в одно мгновение с липеками). Każdy trzymał na długim drążku (каждый держал на длинной палке) płonące łuczywo osadzone w rozszczypanym tego drążka końcu (горящие лучины, вставленные в расщепленный конец этой палки). Niektórzy nieśli na tykach żelazne kagańce (некоторые несли на шестах железные каганцы), z których płonąca żywica (их которых горящая живица) spadała na ziemię (падала на землю) w postaci długich łez ognistych (в виде долгих огненных слез).

Wnet otoczyły Basię tłumy twarzy wąsatych (тотчас же окружили Басю толпы лиц усатых), groźnych (грозных), nieco dzikich (немного диких), ale rozpromienionych radością (но светящихся радостью). Większa ich część nie widziała Basi nigdy w życiu (большая их часть не видала Басю никогда в жизни), wielu wyobrażało sobie (многие представляли ее себе), iż stateczną ujrzą już niewiastę (что степенной выглядит уже женщиной), więc radość ich stała się tym większa (поэтому радость их стала тем большей) na widok tego prawie dziecka (при виде этого почти ребенка), które jadąc na białym dzianeciku (которая ехала на белом дончаке) schylało w podzięce na wszystkie strony swoją cudną twarz różową (склоняла с благодарностью во все стороны свое чудесное розовое личико), drobniuchną (нежное), radosną (радостное), a zarazem zmieszaną bardzo tak niespodzianym przyjęciem (и, вместе с тем, очень смущенное таким неожиданным приемом).

— Dziękuję waszmościom (благодарю ваши милости) — ozwała się Basia (сказала Бася) — wiem, że to nie dla mnie (знаю, что это не ради меня)...

Byli to żołnierze, którzy biegli Baśkę powitać. Setki ich pomieszały się w jednej chwili z Lipkami. Każdy trzymał na długim drążku płonące łuczywo osadzone w rozszczypanym tego drążka końcu. Niektórzy nieśli na tykach żelazne kagańce, z których płonąca żywica spadała na ziemię w postaci długich łez ognistych.

Wnet otoczyły Basię tłumy twarzy wąsatych, groźnych, nieco dzikich, ale rozpromienionych radością. Większa ich część nie widziała Basi nigdy w życiu, wielu wyobrażało sobie, iż stateczną ujrzą już niewiastę, więc radość ich stała się tym większa na widok tego prawie dziecka, które jadąc na białym dzianeciku schylało w podzięce na wszystkie strony swoją cudną twarz różową, drobniuchną, radosną, a zarazem zmieszaną bardzo tak niespodzianym przyjęciem.

— Dziękuję waszmościom — ozwała się Basia — wiem, że to nie dla mnie...

Ale srebrzysty jej głosik zginął w wiwatach (но серебристый ее голосок пропал = заглушили виваты), a od okrzyków drżał bór (а от криков дрожал бор). Towarzystwo spod chorągwi pana generała podolskiego (общество /рыцарей/ из хоругвей пана генерала подольского) i pana podkomorzego przemyskiego (и пана подкомория пшемысльского), Kozacy Motowidły (казаки Мотовило), Lipkowie i Czeremisi pomieszali się ze sobą (липеки и черемисы перемешались между собой). Każdy chciał widzieć młodą pułkownikową (каждый хотел видеть молодую /пани/ полковникову), zbliżyć się do niej (приблизиться к ней); niektórzy, co gorętsi (некоторые, более горячие), całowali kraj jej jubki lub nogę w strzemieniu (целовали край ее юбки или ногу в стремени). Bo też dla tych półdzikich zagończyków (ибо для этих полудиких воинов), przywykłych do podchodów (привычных к походам), łowów na ludzi (охоте на людей), przelewu krwi i rzezi (пролитию крови и резне), było to zjawisko tak nadzwyczajne (было это явление такое необычное), tak nowe (такое новое), że na jego widok poruszyły się ich twarde serca (что при виде его дрогнули их суровые сердца), a jakieś nowe (и какие-то новые), nieznane uczucia zbudziły się w ich piersiach (неизведанные чувства пробудились в их груди). Wyszli ją witać z miłości dla Wołodyjowskiego (вышли приветствовать из любви к Володыёвскому), chcąc mu sprawić radość (желая доставить ему радость), a może i pochlebić (а может, и подольститься), a owoż nagle rozrzewnienie chwyciło ich samych (но внезапно умиление охватило их самих). Ta uśmiechnięta, słodka i niewinna twarz (это улыбающееся, нежное и невинное личико) z błyszczącymi oczyma (с блестящими глазами) i rozdętymi chrapkami stała im się drogą w jednej chwili (и раздувающимися ноздрями стало им дорогим в один миг). “Detyna to nasza (детына ты наша [в оригинале по-украински = детка ты наша])!” — wołali starzy Kozacy (кричали старшие казаки), prawdziwi wilcy stepowi (настоящие степные волки). “Cheruwym każe, pane regimentar (херувим каже = говорит, пан региментар /в оригинале по-украински/)!” “Zorza poranna (зоренька утренняя)! Kwiatuszek on kochany (цветочек ненаглядный)! — wrzeszczeli towarzysze (кричали рыцари) — jeden na drugim za nią polegniem (все, как один, за нее поляжем)!...” A Czeremisy cmokali ustami przykładając dłonie do szerokich piersi (а черемисы чмокали губами, прикладывая ладони к широкой груди): “Ałła! Ałła (Алла! Алла)!...”

Wołodyjowski wzruszon był bardzo (Володыёвский растроган был очень), ale rad (но рад), wziął się w boki i pysznił się ze swojej Baśki (подбоченился и гордился своей Баськой).

Ale srebrzysty jej głosik zginął w wiwatach, a od okrzyków drżał bór. Towarzystwo spod chorągwi pana generała podolskiego i pana podkomorzego przemyskiego, Kozacy Motowidły, Lipkowie i Czeremisi pomieszali się ze sobą. Każdy chciał widzieć młodą pułkownikową, zbliżyć się do niej; niektórzy, co gorętsi, całowali kraj jej jubki lub nogę w strzemieniu. Bo też dla tych półdzikich zagończyków, przywykłych do podchodów, łowów na ludzi, przelewu krwi i rzezi, było to zjawisko tak nadzwyczajne, tak nowe, że na jego widok poruszyły się ich twarde serca, a jakieś nowe, nieznane uczucia zbudziły się w ich piersiach. Wyszli ją witać z miłości dla Wołodyjowskiego, chcąc mu sprawić radość, a może i pochlebić, a owoż nagle rozrzewnienie chwyciło ich samych. Ta uśmiechnięta, słodka i niewinna twarz z błyszczącymi oczyma i rozdętymi chrapkami stała im się drogą w jednej chwili. “Detyna to nasza!” — wołali starzy Kozacy, prawdziwi wilcy stepowi. “Cheruwym każe, pane regimentar!” “Zorza poranna! Kwiatuszek on kochany! — wrzeszczeli towarzysze — jeden na drugim za nią polegniem!...” A Czeremisy cmokali ustami przykładając dłonie do szerokich piersi: “Ałła! Ałła!...”

Wołodyjowski wzruszon był bardzo, ale rad, wziął się w boki i pysznił się ze swojej Baśki.

Okrzyki rozlegały się ciągle (крики раздавались неумолчно). Karawana wytoczyła się wreszcie z lasku (караван выехал наконец из леска) i wnet oczom nowo przybyłych (и тотчас же перед глазами новоприбывших) ukazały się potężne drewniane budowle (предстали мощные деревянные строения), kręgiem na wzgórzu powznoszone (кругом на холме возведенные). Była to stanica chreptiowska (была это застава хрептёвская), widna jak we dnie (видимая, словно днем), bo na zewnątrz częstokołu paliły się olbrzymie stosy (ибо перед внутренним частоколом горели огромные костры), na które powrzucano całe pnie (на которые пошли целые колоды). Lecz i majdan pełny był ognisk (но и майдан был полон костров), tylko że mniejszych (только меньших), aby pożaru nie uczynić (чтобы пожара не наделать).

Żołnierze pogasili teraz łuczywo (солдаты побросали тотчас лучины), natomiast każdy ściągnął z ramienia to muszkiet (зато каждый стянул с плеча то мушкет), to piszczel, to guldynkę (то пищаль, то штуцер) i nuż grzmieć na powitanie pani (и ну греметь = стрелять, приветствуя госпожу).

Wyszły przed częstokół i kapele (вышли за частокол и оркестры): więc towarzyska z krzywuł złożona (рыцарский из рожков состоящий), kozacka z litaurów (казацкий из литавров), bębnów i różnych wielostrunnych instrumentów (бубнов и разных многострунных инструментов), a wreszcie lipkowska (и, наконец, липеки), w której, modą tatarską (у которых, по моде татарской), przeraźliwe piszczałki prym trzymały (пронзительные пищалки первенство держали). Szczekanie psów żołnierskich (лай собак солдатских) i ryk przestraszonego bydła (и рев перепуганной скотины) powiększały jeszcze harmider (увеличивали еще шум).

Konwój pozostał teraz w tyle (конвой остался теперь позади), a na przodku jechała Basia mając z jednej strony męża (а впереди ехала Бася, имея с одной стороны мужа), a z drugiej pana Zagłobę (а с другой пана Заглобу).

Nad bramą (над воротами), pięknie jedlinowymi gałązkami przyozdobioną (красивыми пихтовыми ветвями украшенными), czerniał na pęcherzowych (чернела на /бычьих/ пузырей), łojem wysmarowanych (жиром смазанных) i oświeconych od wewnątrz (и освещенных изнутри), błonach napis (оболочках надпись):

Okrzyki rozlegały się ciągle. Karawana wytoczyła się wreszcie z lasku i wnet oczom nowo przybyłych ukazały się potężne drewniane budowle, kręgiem na wzgórzu powznoszone. Była to stanica chreptiowska, widna jak we dnie, bo na zewnątrz częstokołu paliły się olbrzymie stosy, na które powrzucano całe pnie. Lecz i majdan pełny był ognisk, tylko że mniejszych, aby pożaru nie uczynić.

Żołnierze pogasili teraz łuczywo, natomiast każdy ściągnął z ramienia to muszkiet, to piszczel, to guldynkę i nuż grzmieć na powitanie pani.

Wyszły przed częstokół i kapele: więc towarzyska z krzywuł złożona, kozacka z litaurów, bębnów i różnych wielostrunnych instrumentów, a wreszcie lipkowska, w której, modą tatarską, przeraźliwe piszczałki prym trzymały. Szczekanie psów żołnierskich i ryk przestraszonego bydła powiększały jeszcze harmider.

Konwój pozostał teraz w tyle, a na przodku jechała Basia mając z jednej strony męża, a z drugiej pana Zagłobę.

Nad bramą, pięknie jedlinowymi gałązkami przyozdobioną, czerniał na pęcherzowych, łojem wysmarowanych i oświeconych od wewnątrz, błonach napis:

Niech Kupido chwil szczęsnych hojnie wam przyczyni (пусть Купидон моменты счастливые щедро вам принесет),

Crescite, mili goście — multiplicamini ([crescite — лат. плодитесь], милые гости, [multiplicamini — лат. размножайтесь])!

Vivant! floreant ([vivant! floreant — лат. да здравствуют и процветают])! — krzyczeli żołnierze (кричали солдаты), gdy mały rycerz z Basią zatrzymali się dla odczytania napisu (когда маленький рыцарь с Басей задержались для прочтения надписи).

— Dla Boga (ради Бога)! — rzekł pan Zagłoba (сказал пан Заглоба) — przecie ja także gość (я тоже гость), ale jeżeli to życzenie multyplikacji i do mnie się stosuje (но если это пожелание [multiplicamini — лат. размножайтесь] и ко мне относится), tedy niech mnie krucy zdziobią (тогда пусть меня вороны заклюют), jeżeli wiem, co mam z nim robić (если знаю, что с ним делать).

Pan Zagłoba znalazł jednak osobny transparent (пан Заглоба нашел, однако, особый транспарант) dla siebie przeznaczony (для него предназначенный) i z niemałym zadowoleniem przeczytał na nim (и с немалым удовольствием прочитал на нем):

Niech nam żyje wielmożny Onufry Zagłoba (пусть живет вельможный Онуфрий Заглоба),

Wszystkiego kawalerstwa największa ozdoba (всего кавалерства наибольшее украшение)!

Wołodyjowski rozochocił się bardzo (Володыёвский очень развеселился) i oficerów tudzież towarzystwo zaprosił na wieczerzę do siebie (и офицеров и рыцарей тут же пригласил на вечер к себе), a dla żołnierzy rozkazał wytoczyć jedną i drugą beczułkę palanki (а для солдат приказал выкатить одну и вторую = пару бочек палянки = водки). Padło też kilka wołów (забили также несколько волов), które wnet piec przy ogniskach poczęto (которых сразу печь на кострах принялись). Starczyło dla wszystkich obficie (хватило для всех угощенья): długo w noc stanica brzmiała okrzykami (долго в ночи = до поздней ночи застава звенела от криков) i wystrzałami z muszkietów (и от выстрелов из мушкетов), aż strach zdjął kupy opryszków (даже страх объял шайки разбойников) ukryte w jarach uszyckich (скрывающихся в ушицких ярах).

Niech Kupido chwil szczęsnych hojnie wam przyczyni,

Crescite, mili goście — multiplicamini!

Vivant! floreant! — krzyczeli żołnierze, gdy mały rycerz z Basią zatrzymali się dla odczytania napisu.

— Dla Boga! — rzekł pan Zagłoba — przecie ja także gość, ale jeżeli to życzenie multyplikacji i do mnie się stosuje, tedy niech mnie krucy zdziobią, jeżeli wiem, co mam z nim robić.

Pan Zagłoba znalazł jednak osobny transparent dla siebie przeznaczony i z niemałym zadowoleniem przeczytał na nim:

Niech nam żyje wielmożny Onufry Zagłoba,

Wszystkiego kawalerstwa największa ozdoba!

Wołodyjowski rozochocił się bardzo i oficerów tudzież towarzystwo zaprosił na wieczerzę do siebie, a dla żołnierzy rozkazał wytoczyć jedną i drugą beczułkę palanki. Padło też kilka wołów, które wnet piec przy ogniskach poczęto. Starczyło dla wszystkich obficie: długo w noc stanica brzmiała okrzykami i wystrzałami z muszkietów, aż strach zdjął kupy opryszków ukryte w jarach uszyckich.

Rozdział XXIII (Глава XXIII)

Pan Wołodyjowski nie próżnował w swojej stanicy (пан Володыёвский не бездельничал на своей заставе), a i ludzie jego żyli w ustawicznej pracy (и люди его жили в неустанных трудах). Sto, czasem mniej ludzi zostawało na załodze w Chreptiowie (сто, иногда меньше людей оставалось на охране Хрептёва), reszta była w ustawicznych rozjazdach (остальные были в постоянных разъездах). Najznaczniejsze oddziały komenderowane były do przetrząsania jarów uszyckich (самые значительные отряды командировались для прочесывания ушицких яров), i te żyły jakoby w wojnie ustawicznej (и те жили словно на войне постоянно), kupy bowiem zbójeckie (поскольку шайки разбойников), częstokroć liczne bardzo (часто многочисленные), silny dawały opór (оказывали яростное сопротивление) i nieraz trzeba było z nimi staczać formalne bitwy (и не раз нужно было вести с ними настоящие бои).


Понравилась статья? Добавь ее в закладку (CTRL+D) и не забудь поделиться с друзьями:  



double arrow
Сейчас читают про: